Wróć

Rodzina Szczecińskich - kaliskich drukarzy

31.05.17

Rodzina Szczecińskich – kaliskich drukarzy.

Jakub (Jakob) Szczeciński urodził się w Łodzi w 1880 r. Jego rodzicami byli Abram i Rosa z Fuksów. Rodzice młodego Jakuba wysłali do Denver w Colorado w USA, gdzie spędził cztery lata ucząc się zawodu drukarza. Po powrocie do Polski poślubił Helenę Grün, urodzoną w Kaliszu w 1885 r. Młodzi małżonkowie osiedli w Kaliszu i właśnie z tym miastem połączyli swój los. Jakub i Helena mieli troje dzieci:

  • Abram, urodzony w Kaliszu w 1914 r.,
  • Józef, urodzony w Kaliszu w 1918 r.,
  • Lilka, urodzona w Kaliszu w 1922 r.


Abram Szczeciński i Rosa Fux (ur. w Dąbiu) – dziadkowie Józefa Szczecińskiego.
Mieli 8 dzieci: Moric, Hirsz, Dawid, Michael, Gołda, Anna, Jakob i Rywka (Regina).

W 1912 r. Jakub i Helena założyli drukarnię, która przetrwała do spalenia Kalisza w 1914 r. Z pożogi udało im się uratować tylko jedną maszynę drukarską. Odbudowali drukarnię w Kaliszu przy ul. Kanonickiej 7. Potem, kiedy ich biznes rozwinął się, przenieśli drukarnię do własnej kamienicy przy ul. Piłsudskiego 6. W tym samym budynku otworzyli sklep z materiałami biurowymi a także pierwsze biuro podróży w Kaliszu pod nazwą ‘Orbis’. Sprzedawali tam bilety kolejowe.


Lila Józef i Abram Szczecińscy 1926 r.

Jakub Szczeciński opatentował własny wynalazek, a mianowicie obsadkę pióra o nazwie “Start”. Jej produkcję prowadził w tym samym budynku przy Piłsudskiego 6. Wszystkie ich biura a także własne mieszkanie, które znajdowało się w tym samym budynku, zostały zajęte podczas okupacji przez władze niemieckie.


Reklama obsadki START

Niemal cała rodzina Szczecińskich zginęła zamordowana w niemieckich obozach zagłady. Przeżył tylko Józef Szczeciński.

Józef Szczeciński urodził się w styczniu 1918 r., studiował przed wojną w Wiedniu. Ze studenckich wspomnień, bardzo często przytaczał obraz Hitlera przemawiającego na Heldenplatz, którego sam miał okazję oglądać. Po wydarzeniach Nocy Kryształowej wrócił do Polski. Przed wybuchem II wojny światowej, Józef został zmobilizowany do polskiej armii. Walczył w kampanii wrześniowej. Nie dał się pojmać hitlerowcom. Nie pozwolił zamknąć się w getcie. Wybrał bezpośrednią walkę - był żołnierzem AK (Armia Krajowa). Awansował do rangi kapitana. Jednak nim wstąpił w szeregi AK, żył jako Polak w podwileńskiej wsi.


Zdjęcie szkolne. Kalisz 1936 r.

Po wojnie władze polskie znacjonalizowały własność Szczecińskich. Józef próbował odzyskać prawo do majątku ale nie dość, że mu go nie zwrócono, to też nie pozwolono mu pracować w drukarni ojca. Postanowił wyjechać z Kalisza. Przeprowadził się do Wrocławia. Tam go nie znano. Otrzymał stanowisko Dyrektora Państwowych Zakładów Graficznych. Jednak ciężko było mu odnaleźć się w komunistycznej gospodarce. Postanowił wyjechać z kraju. Polskę opuścił nielegalnie. Przez Czechosłowację i Austrię dojechał do Niemiec gdzie poślubił Mary Fuchs, z którą wyemigrował do USA.


Rodzina Szczecińskich w Kaliszu w 1936 r.
Od lewej: Abram, Helena, Lilka, Józef i Jakub.

Trzeciego dnia po przybyciu do Detroit, otrzymał dobrą posadę w National Lithographing Company, gdzie pracował aż do otwarcia własnego zakładu drukarskiego (sześć lat później). Józef Szczeciński jest autorem wielu procesów i patentów, które stały się standardami w graficznym biznesie.

W Ameryce, Józef zmienił swoje nazwisko na Stevens (nazwiska Szczeciński niemal nikt nie nie potrafił wymówić).

Józef i Mary Stevens (Szczecińscy) mieli dwóch synów:

  • Jack Henry Stevens, urodzony w Detroit w 1952 r.,
  • Richard Andrew Stevens, urodzony w Detroit w 1954 r.

Po śmierci żony, Józef wyjechał do Izraela, gdzie odnalazł młodzieńczą miłość z Kalisza. Oboje byli owdowiali i ostatnie lata życia postanowili spędzić razem. Józef podróżował miedzy dwoma kontynentami, bo w USA byli synowie i wnuki, a w Izraelu miłość.

Józef nie zapomniał o Kaliszu, wrócił do rodzinnego miasta, by nakręcić film o swoim życiu. Film zaczyna się opowieścią o rodzinie kaliskich drukarzy, a za tło opowieści posłużyły miejsca, które nierozerwalnie związane były z życiem Józia Szczecińskiego.

W 2001 r. Józio Szczeciński wydał swoją autobiografię. Książkę zatytułował "Good Morning" ("Good Morning", Joseph Stevens, 2001, Grand Valley State University). Tytuł oznaczał dla niego wspomnienie lat, kiedy to co wieczór kładł się spać z myślą, że to mógł być jego ostatni dzień na tej ziemi. Wspominał: "Nie sądziłem, że przeżyje tę straszną wojnę. Każdy nowy dzień był dla mnie prezentem."

W "Good Morning" Stevens opisuje swoje życie podczas wojny, w prosty, lekki sposób. A jednak to jak przeżył nie było oczywistą taktyką. Po pierwsze nigdy nie założył opaski z Gwiazdą Dawida. Po drugie zawsze udawał Polaka. Walczył w Armii Krajowej. Udzielał się na wsi w kościele. Mieszkał w gospodarstwie wśród Polaków.

W jego wspomnieniach czytamy na przykład: "Doradzono mi, że najlepiej przejść przez radziecką granicę o północy 31 grudnia. Wtedy radzieccy żołnierze świętują Nowy Rok, piją dużo wódki, głośno śpiewają" [...] "Zaprzyjaźniłem się też z organistą kościelnym, który mieszkał w domu parafialnym. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Lubił ze mną przebywać i opowiedział mi wiele o sobie. Ja oczywiście też opowiedziałem mu wiele o sobie, ale tylko rzeczy które chciałem, aby wiedział." [...] "Po jakimś czasie niektórzy żołnierze orientowali się, że zawsze coś przynosiłem ale nie dla nich. Znali mnie jako "Józek, rybak ze wsi". Niektórzy nawet podchodzili do mnie, aby sprawdzić, czy mogą coś świeżego ze wsi ode mnie kupić."

Przed śmiercią Józio zaczął tłumaczyć książkę na język polski. Tłumaczył ją sam. Niestety nie zdążył. Książka czeka, a jest to niecodzienna historia, wyjątkowego człowieka, na którego wizytówce było napisane tylko "Enjoy the Gift of The Day".

W niepodległej Polsce, Józef odzyskał kamienicę, która należała do jego rodziny. Podczas remontu piwnic budynku, robotnicy natrafili na zamurowaną w ścianie skrzynie. Były tam ukryte rodzinne srebra. Józef postanowił, że pamiątki po jego rodzinie mają znaleźć się w Domu Pamięci i Przyjaźni na kaliskim cmentarzu żydowskim. Dzięki temu pamięć o kaliskiej rodzinie drukarzy, może być przekazywana następnym pokoleniom.

Józio Stevens (Szczeciński) zmarł w grudniu 2011.

(Opracowanie na podstawie wspomnień rodzinnych: Dorota Raniszewska i Halina Marcinkowska)